Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 16 października 2015

2111. Miej i żyj

Zdjęcie z księdzem Janem stoi już sobie na zmontowanej przeze mnie półce na książki. Kiedy się budzę, najpierw patrzę na Męża, a zaraz potem mój wzrok zawiesza się na tamtej fotografii. Niebawem dołączy do niej jeszcze jedna - tym razem z Czarodziejem. Bo tak naprawdę obaj panowie choć tak różni, są do siebie bardzo, ale to bardzo w wielu kwestiach podobni i niebanalnie wywrotowi. Gdybym mogła być kiedyś świadkiem ich spotkania i rozmowy, byłoby na pewno arcyciekawie oraz inspirująco.

Co tydzień przychodzi do mnie na lekcje moja dawna podopieczna z byłej pracy, którą na potrzeby tego miejsca nazwę Czarnulą. Tak skutecznie i seryjnie wymasowała plecy Dyrektora Wykonawczego, że w końcu trafił on do gabinetu neurologa, z którego wyszedł ze skierowaniem na rezonans magnetyczny kręgosłupa. Oczywiście żartuję, bo masaże Czarnuli z bólami Głosu Rozsądku nie miały zbyt wiele wspólnego. Ot, taka uroda (oraz tusza) Męża i już.

Uczę się migać, co jest nie lada wyzwaniem - szczególnie dla takiej purystki językowej oraz miłośniczki ortografii i gramatyki jak ja. Składnia języka migowego głuchych (PJM) woła o pomstę do nieba i niejednokrotnie aż mnie boli. Przykład? O, choćby z pierwszej lekcji. Nasze prawidłowe pytanie "czy głuchy jest w domu?" migając wygląda tak: "dom głuchy jest?" Albo coś jeszcze - "będę pisał na kartce" mignę "ja kartka pisać będę". A z ostatnich zajęć mam taki oto kwiatek - poprawne "byłem dzisiaj w pracy, ale nie widziałem kierownika" wymigam "ja dziś praca było, ale kierownik nie widzieć". Niezła jazda bez trzymanki i przestawienie szarych komórek na inne tory myślowe.

Niezmiennie gotuję zupy, wśród których bezapelacyjnie numerem jeden w rankingu moim, Męża oraz mamy jest grochówka. W pracy Dyrektor Wykonawczy dokonuje konsumpcji pod nieobecność kolegów i niejako w ukryciu, gdyż na skutek aromatów unoszących się znad talerza, niejednokrotnie doświadczył on już mniej lub bardziej wprost wyrażanej przez współpracowników chęci pozbawienia go ciepłego posiłku.

Zrobiłam dziś rekonesans w dwóch sklepach z włóczkami odnośnie cen cieniowanych i grubych motków. Być może wydziergam sobie jeszcze jedną czapkę, a kto wie czy nie dwie, bo i Głos Rozsądku po przymierzeniu mojej pierwszej żółtej z pomponem, jakoś tak nieśmiało zagaił, że też by chciał mieć podobną.

We mnie jest spokój, radość, wdzięczność, miłość i bliskość. Jest też ogromna pokora, uważność, dystans do świata, ludzi i samej siebie oraz docenienie tego, co mam. Decyzja o powrocie do hospicjum była najlepszą z możliwych i zadziała się w najlepszym czasie. Rozmowa z księdzem Kaczkowskim tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziła.