Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 20 lutego 2017

2291. Gdyby...

Ugotowany w niedzielny poranek krupnik na piersi i skrzydełku kurczaka, wlany w pojemnik jeszcze ciepły i zapakowany do siatki pojechał z Mężem do mamy. Ja z kolei namówiłam rodzicielkę na dzisiejszą wizytę w przychodni. Odebrałam ją z taksówki, siedziałam w poczekalni, a potem zamówiłam taksówkę, do której ją wsadziłam. Jutro znowu jadę do rodziców zrobić im zakupy.

Najtrudniej pomagać tym, którzy nie chcą, nie umieją, nie potrafią, bądź nie są nauczeni prosić o pomoc. A jeszcze trudniej kiedy tymi osobami są najbliżsi. Na całe szczęście "kropla drąży skałę", a moje upierdliwstwo czasem i na coś dobrego się przydaje.

Cieszę się ze zmian jakie zaszły we mnie samej. Wciąż pamiętam ile miałam w sobie złości, nienawiści, pretensji, żalu i wielu podobnych, jakże paskudnych emocji, w stosunku do rodziców kiedy u nich z Dyrektorem Wykonawczym mieszkaliśmy. Wynajęcie kawalerki i związana z nim wyprowadzka powoli, lecz skutecznie wpłynęła na zmianę naszych relacji.

Teraz autentycznie cieszę się obecnością i mamy i ojca, choć każde z nich jest inne i na swój sposób okazuje (bądź nie) uczucia. Radość sprawia mi swoje do nich podejście, które ewoluowało w jakże dobrym dla wszystkich zainteresowanych kierunku. Życzyłabym sobie tylko trochę więcej cierpliwości i spokoju, bo nieraz mi ich brakuje.

W uszach wciąż bowiem pobrzmiewają mi słowa ks. Kaczkowskiego o bliskości, o rozmowie, o miłości, o tęsknocie...