Samo południe, prawie centrum miasta, a w środku pełno ludzi w różnym wieku. Tak było na mszy w kościele we środę. Jeden z braci nie żałował popiołu, który dosłownie sypał się ludziom z głów. U mnie wtarł się we włosy i sprawił, że były sztywne, tępe i matowe. Ale nic to - przynajmniej namacalnie odczułam wydźwięk tamtego dnia.
Jak postanowiliśmy z Mężem, tak wdrażamy nasz plan w życie. Chodzi oczywiście o rezygnację ze słodyczy. W razie nagłego wypadku (bo całkowite odstawienie cukru może być dla organizmu wstrząsem), mamy poczynione zapasy suszonych owoców i orzechów. Zakupiłam też składniki na dwie mieszanki, które będziemy dodawać do naturalnego jogurtu.
Pierwsza składa się z wiórek kokosowych, słonecznika, dyni, sezamu, siemienia lnianego (100 g każdego) oraz cynamonu, a w drugiej są otręby granulowane z żurawiną, nasiona chia (200 g) i cynamon.
W oczy, a potem w ręce, wpadły mi także nowe herbaty, które od razu po przyniesieniu do domu przetestowałam. W moim rankingu bezapelacyjne wygrywa pietruszka z limonką, ale pozostałe dwie smakują równie ciekawie.
Jak jestem przy herbacie, to pociągnę ten temat. A mianowicie - kiedy wypijemy te z torebek (wygodne, ale ponoć niezbyt wartościowe), przerzucimy się na sypane (choć zieloną od dawna już pijemy w tej postaci). W związku z powyższym nabyłam gustowne zaparzacze, żeby mieć problem fusów z głowy (a raczej z kubka, czy filiżanki).
A wczoraj, z okazji "na dobry dzień" dostałam od Dyrektora Wykonawczego pierwsze w tym roku tulipany.