Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 8 września 2017

2364. Wycieczka do zoo

Cisza, spokój, przyroda, zwierzęta, Mąż i ja z aparatem w dłoni - oto mój przepis na idealny sposób na odstresowanie.

Dzisiaj był pierwszy dzień naszego urlopu bez kropli deszczu. Świeciło słońce, wiał wiatr. Jednym słowem - wymarzona pogoda na wycieczkę do zoo.

Droga wiodła nas przez polską wieś, przez pola, lasy i strumyk. Oprócz nas żywego ducha nie uświadczyliśmy.








Dotarliśmy do celu i tam również nie spotkaliśmy nikogo. W zoo byliśmy jedynymi zwiedzającymi, a za bilety wstępu zapłaciliśmy dopiero przed wyjściem.


















Drugie śniadanie jedliśmy siedząc na drewnianych ławkach przy takim samym stole, a nad nami szumiały liście dębu.


Już nie głodni i nie spragnieni, z uregulowanym rachunkiem za bilety udaliśmy się w drogę powrotną.



Uwielbiam takie miejsca i taki czas. Bezcenne wspomnienia, które pozostają we mnie na bardzo długo. No i zawsze mogę je przywołać patrząc na zdjęcia.