Nie mam pojęcia czy to kwestia nowych kieliszków, wybornego wina, czy też mojego wyciszonego wnętrza, ale fakt jest taki, iż od bardzo dawna nic tak mi nie smakowało, więc wraz z Mężem robimy dzisiaj powtórkę z rozrywki.
Wczoraj byliśmy na małżeńskiej randce i pomijając fatalną obsługę lodziarni oraz otrzymanie nie tego, co zamówiliśmy, atmosfera między nami była jak za czasów naszych pierwszych spotkań. Już wiem, że chcę to powtórzyć.
Cudnie słoneczny weekend (w przeciwieństwie do poprzednika) prawie dobiega końca. Cieszą mnie wolne dni, dzięki którym mogę naładować akumulatory na kolejny tydzień pracy. O wiele mocniej doświadczam, głębiej się zanurzam i czerpię pełnymi garściami.
Nowy miesiąc, a co za tym idzie - nowe książki zawitały w moje biblioteczne progi.
Po raz pierwszy odkąd sięgam pamięcią, mama głośno i wyraźnie oznajmiła, że na czekające ją w tym miesiącu urodziny chciałaby dostać biografię Ani Przybylskiej oraz jakieś perfumy. Mówisz, masz - nawet z dodatkiem w postaci słodyczy.
We wtorek rano idę na badania (kontrolna mammografia i USG piersi), a w czwartek - z wynikami - pokażę się onkologowi. Nie powiem, że się nie denerwuję, ale robię wszystko, bym to ja przejęła kontrolę nad stresem, a nie on nade mną.