Nieważne, że styczeń w pełnej (to znaczy zimowej) krasie. Każda pora jest dobra na bycie Świętym Mikołajem. Tak więc dzisiaj podwójnie sprawialiśmy innym prezenty.
Najpierw pojechaliśmy do mojej zmienniczki z pracy, która miała sobotni dyżur i wręczyliśmy jej zaprojektowaną przeze mnie, a wydrukowaną przez Męża sporych gabarytów niespodziankę - z zakazem otwierania bez obecności narzeczonego.
Potem przemieściliśmy się do rodziców, by po zrobionych zakupach, zjedzonym obiedzie i lodach, Dyrektor Wykonawczy podarował mamie jej nową komórkę. Spodziewaliśmy się ruchu oporu, a spotkaliśmy się z zainteresowaniem i zaciekawieniem - o dziwo!
Są też obiecane wczoraj etui w liczbie sztuk trzech - czerwona od Głosu Rozsądku, filcowa od pani doktor i niebieska kupiona w piątek.