Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 21 lutego 2018

2447. L4

Poszłam wczoraj do pani doktor. Na szczęście płuca i oskrzela czyste, nawet gardło nie jest zaczerwienione. Ten okropny kaszel, który mnie z przerwami męczy od kilku tygodni, pochodzi z krtani, a do niego dokłada się jeszcze astma. Zrobili mi też EKG, które też niczego złego nie wykazało. Zostałam zaopatrzona w leki (w tym antybiotyk) i L4 do piątku.


Kuruję się zatem w domu i wreszcie mogę się nacieszyć mieszkaniem. Bez wątpienia moim ulubionym miejscem jest kuchnia, bo na stojącej w niej sofie siedzę z laptopem i piszę ten post. Tak naprawdę traktuję kuchnię jak pokój dzienny, a normalny pokój jak sypialnię.

We wtorek był u nas fachowiec od lodówki, która nie chłodziła i w ogóle się nie wyłączała. Temperatura w środku wynosiła plus piętnaście stopni, podczas gdy w zamrażalniku było minus dwadzieścia. Starszy pan spędził u nas ponoć prawie trzy godziny (nie wiem, bo byłam przecież w pracy), napełnił lodówkę freonem i jest dobrze.

Tak więc nie popsuła się jeszcze tylko spłuczka i bateria nad umywalką w łazience, bo lodówka niechlubnie dołączyła do listy naprawianych rzeczy.

Po telefonicznych oraz SMS-owych przepychankach z właścicielką poprzedniego naszego lokum, w poniedziałek odzyskaliśmy (w całości) wpłaconą jej cztery lata temu kaucję. Kobieta straszyła nas sądem, bo rzekomo zniszczyliśmy mieszkanie (jak to dobrze, że robiliśmy zdjęcia przed wprowadzeniem się i w dniu wyprowadzki). Wystarczyło, że napisaliśmy jej, iż w takim razie zgłaszamy sprawę do Urzędu Skarbowego oraz na Policję do Wydziału Walki z Przestępczością Gospodarczą, by od razu spuściła z tonu i oddała nam pieniądze.

Nie jestem zwolenniczką takiego postępowania, ale czasem to właśnie inni ludzie uczą nas i niejako zmuszają do zniżenia się do ich metod. Pazerność, chytrość, kłamstwa, krętactwa i oszustwa zawsze wyjdą na jaw i ujrzą światło dzienne. Oczywiście, że wolałabym normalnie porozmawiać i rozstać się w zgodzie, ale pomimo wielu naszych prób, nie dało rady. Nic to - koniec końców nieuczciwej właścicielce i tak bardziej kalkulowało się oddać nam kaucję niż zwrócić Skarbowi Państwa kilka tysięcy złotych niezapłaconego podatku.