Jak cudnie rześkie jest powietrze po deszczu i burzy... Otworzyłam prawie na oścież balkonowe drzwi, by odetchnąć z ulgą po ulewie, jaka niedawno się tu przetoczyła i z lubością wdychałam ten zapach.
Z tą rześkością i ulgą skojarzyło mi się od razu pisanie. Bo czasem "człowiek musi, inaczej się udusi"... Ale nieraz wolę połknąć słowa, zdusić je w zarodku i rozgonić myśli, które spadają na mnie niczym grom z jasnego nieba.