Ostatnie dwa dni naszego pobytu spędzamy oczywiście na wyspie. Na spokojnie, bez pośpiechu staramy się nacieszyć tym miejscem, żeby naładować akumulatory na kolejne dwanaście miesięcy.
Dzisiaj doszliśmy do plaży najbardziej popularnym wejściem - i co za tym idzie - najbardziej obleganym przez ludzi.
Obiad (placek po cygańsku dla Męża, a kalmary w cieście dla mnie) i deser (szarlotka oraz tort czekoladowy) zjedliśmy, a malinową lemoniadę oraz cappuccino wypiliśmy w jednym z naszych ulubionych lokali na wyspie, czyli w Tawernie Pod Żaglami.
Nie zapomnieliśmy o pamiątkach dla rodziców. W Gdyni kupiłam torbę dla mamy, w Gdańsku kubek dla taty. Dzisiaj, w Sobieszewie, dokupiliśmy im jeszcze magnesy na lodówkę i pocztówkę z wyspy.
Sami zdecydowaliśmy się na skórzane portfele, magnesy, mapę, pocztówkę, plus wspomniany już wczoraj pierścionek, dwie siateczki oraz identyczną torbę w paski dla mnie.
Jutro ostatni dzień plażowania i tradycyjne pożegnanie z morzem.