Właśnie dzisiaj minął już miesiąc od śmierci Taty. We troje byliśmy na cmentarzu, zapaliliśmy znicze, pomodliliśmy się.
Czas mija nieubłaganie. Nic i nikt go nie zatrzyma. Bez względu na to co się zdarza, on płynie w swoim - wciąż tym samym - tempie.
Po raz pierwszy nie wiem od jakiego czasu poszliśmy z Mężem na krótki spacer. Fotki zrobiłam nowym aparatem. Uczę się go, testuję ustawienia półautomatyczne i sprawdzam jakie są tego efekty.