Dobrze, że dzisiaj nie miałam w planach żadnych wizyt na onkologii lub załatwiania czegokolwiek poza domem. Wyszłam jedynie do pobliskiego paczkomatu i po doniczki do osiedlowego sklepu. W sumie zajęło mi to może z piętnaście minut.
Poleżałam, podrzemałam, odpoczęłam. Jest lepiej, aczkolwiek do pełni formy jeszcze trochę brakuje. W końcu trzydzieści dwie tabletki antybiotyku plus piętnaście chemii zrobiły swoje. Mam prawo czuć się gorzej i nie odczuwam z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia.
Pogoda cudna - i tak ma być ponoć aż do końca tygodnia. Prawdziwa złota polska jesień za oknem...