Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 25 grudnia 2019

2939. Boże Narodzenie

Jeżeli wierzyć powiedzeniu, że "jaka Wigilia, taki cały rok", powinno być naprawdę wesoło. Już nie pamiętam kiedy się tyle uśmiałam, co wczoraj, ale i dzisiaj też. 

I mnie i Mamę dopadła najprawdopodobniej jakaś odmiana głupawki, bo jedna drugą nakręcała, a Mąż również nie pozostał obojętny.

Na cały głos śpiewaliśmy po kolacji wigilijnej kolędy, choć mój i Rodzicielki "śpiew" trudno właściwie nim nazwać. Ale przynajmniej wiem po kim tak okrutnie fałszuję.

Co mieliśmy zjeść, zjedliśmy. Co mieliśmy wypić, wypiliśmy. Okazało się, że nawet spędzając ten czas we trójkę, może być rodzinnie, ciepło, wesoło, radośnie i śmiesznie.

Odprowadziliśmy Mamę na przystanek, a potem - już tylko we dwoje - obejrzeliśmy komedię romantyczną i oboje w tych samych momentach płakaliśmy ze wzruszenia. Bo my wrażliwe dusze jesteśmy. Zawsze tacy byliśmy.


Dzisiaj rano pojechaliśmy do Rodzicielki na świąteczne śniadanie. Na tę okoliczność założyłam nowe kozaki oficerki, sukienkę i sznur pereł na szyję. Nawet rzęsy pociągnęłam tuszem. A co - wszak okulista obiecał, że na Boże Narodzenie będę je mieć. Nie skłamał.