Wczoraj długo nie mogłam usnąć. A jak już mi się to wreszcie udało, obudziła mnie fala (tak nazywam uderzenia gorąca). Potem bałam się, że zaśpię i czuwałam. Budzik nastawiony był na 5:45. Na szczęście wstałam o czasie, ale teraz jestem trochę nieprzytomna.
Sen to zdrowie - każdy to zna. Lubię spać, a odkąd zachorowałam, nie żałuję sobie, bo ramiona Morfeusza bardzo dobrze działają na moje ciało, umysł i duszę. Cieszę się, że mogę spać, bo zdaję sobie sprawę, że wiele osób ma z tym problem.
Jeszcze przed ósmą zjawiłam się na onkologii w celu wyznaczenia zabiegów. Hivamat będę mieć codziennie od 9. do 20. marca. Świetna wiadomość - zwłaszcza że obrzęk odrobinę utrudnia mi normalne funkcjonowanie.
Spotkałam się ze znajomą, która czekała na wizytę u chemioterapeuty, ale przede wszystkim towarzyszyłam najlepszej koleżance z licealnej klasy przed badaniem mammograficznym oraz USG, a potem (głodne jak dwa wilki) pojechałyśmy na pyszną pizzę i kawę.
Odebrałam ksero dokumentacji medycznej z całego lutego. Po powrocie do domu zrobiłam porządek w onkologicznej teczce numer trzy - tyle papierów uzbierałam do tej pory, a to przecież jeszcze nie koniec.