Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 10 kwietnia 2020

3039. Wielki Piątek

Temperatura zmierzona przez żołnierza z WOT na wejściu. Potem - powtórnie - przez pielęgniarkę na oddziale. Wywiad epidemiologiczny zaliczony. Mogłam wreszcie zameldować się w gabinecie lekarza. 

Wczorajsze badania krwi są bardzo dobre, więc bez przeszkód dostałam od chemioterapeuty zlecenie na dwunasty zastrzyk Herceptyny. Wzięłam też skierowanie na EKG i do kardiologa - wizytę mam umówioną w przyszły czwartek.

W przyszpitalnej aptece wykupiłam przepisane przez doktorka kolejne opakowania leku przeciwlękowego oraz tabletki, które zażywam regularnie od początku roku - za radą ginekolog.


Wróciłam do domu, razem z Mężem zjadłam placki ziemniaczane usmażone przez Rodzicielkę, a potem wyszliśmy do apteki odebrać zamówione w sieci krople do oczu. Kupiliśmy także po kawałku kilku różnych ciast na święta.

W tym roku - z powodu izolacji - prawie przegapiłam nadejście wiosny. Po części odbiłam to sobie dzisiaj podczas małżeńskiego spaceru przez osiedle. Jest pięknie - drzewa i krzewy pełne pachnących kwiatów. Nie miałam aparatu, ale skorzystałam z telefonu.