Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 16 kwietnia 2020

3045. Wysiłek

Pierwszy dzień oficjalnego obowiązku zasłaniania nosa i ust. Obserwowałam sobie ludzi - na przystanku, w autobusie, na ulicy i w szpitalu. I wiecie co? Jestem przerażona niewiedzą, nieświadomością, ignorancją i nieodpowiedzialnością co poniektórych osób.

Najczęstszym widokiem była maseczka noszona na szyi, na brodzie albo na ustach z jednocześnie odsłoniętym nosem. Klasyką jest dotykanie zewnętrznej jej części dłońmi - gołymi lub w rękawiczkach. Hitem dnia był pan, który lateksową rękawiczką zsunął sobie maseczkę na szyję, po czym w tej samej rękawiczce trzymał bułkę i ją jadł.

Żołnierze z WOT mierzą temperaturę każdemu kto wchodzi na onkologię. Non stop przypominają o dwumetrowym odstępie w kolejce. I co? I jedno wielkie nic, bo większość ludzi i tak tego nie respektuje. Kiedy kilkukrotnie zwracałam komuś uwagę, żeby nie stał tuż za mną, zamiast ze zrozumieniem, spotykałam się z agresją i pretensjami.

Nic z tego nie będzie. Ani noszenie rękawiczek, ani tym bardziej maseczek nie ma żadnego sensu jeśli nie przestrzega się pewnych zasad, o których trąbią wszędzie - w telewizji, w sieci, na plakatach i ulotkach.

I żeby nie było - mnie też jest duszno i niewygodnie. Nieraz pot kapie mi po brodzie. Czasem potrzebuję chusteczki, bo w nosie mokro. Ale nigdy, przenigdy nie dotykam maseczki jak już ją założę. Bo ten jeden gest może okazać się zgubny.

Byłam dziś na EKG i na kontrolnej wizycie u pani kardiolog. Echo serca wyszło dobrze i nie ma przeciwwskazań do dalszej kuracji Herceptyną. Mam tylko regularnie mierzyć ciśnienie i bacznie się obserwować, gdyż lekarce nie podoba się zbyt szybkie bicie mojego serca. Może mam taką urodę, bo czuję się świetnie i niczego złego ze strony serducha nie doświadczam.

Serdeczny kolega z licealnej klasy wysłał mi wynik badania RTG klatki piersiowej robionego tydzień temu - "Płuca bez zmian ogniskowych i podejrzanych zagęszczeń. Kąty przeponowo-żebrowe wolne. Serce, aorta w granicach wieku". Wygląda na to, że z płucami wszystko jest w porządku.

Badania krwi sprzed tygodnia też są w normie. Czekam jeszcze na opis wczorajszego rezonansu. W poniedziałek mam kwalifikujące do operacji EKG, wizytę u internisty oraz u ginekologa. Nie wiem czy zabieg się odbędzie w zaplanowanym terminie, ale w tej sytuacji nikt nie jest w stanie przewidzieć rozwoju wypadków.

Koleżanka, która tydzień temu przeszła laparoskopowe usunięcie jajników miała mieć jutro mastektomię z rekonstrukcją drugiej piersi. Chirurg zadzwonił do niej we wtorek z informacją, że operacja jest przełożona - może na czerwiec lub lipiec, ale to nic pewnego.

Dlatego i ja się nie nastawiam. Przygotowuję się według wcześniejszych ustaleń, ale nie zdziwię się jeśli któregoś dnia zadzwoni telefon i usłyszę, że nic z tego.