Poniedziałek w dużej mierze spędziłam na onkologii. Wyniku badania histopatologicznego jeszcze nie ma, ale znajoma czekała na niego aż cztery tygodnie (u mnie minęły dopiero dwa), więc się nie stresuję jego brakiem.
Odebrałam kolejną porcję dokumentacji medycznej, zaliczyłam wizytę u chemika i czternasty zastrzyk Herceptyny oraz umówiłam się na jej ostatnie cztery podania. Dostałam skierowanie na badania krwi, na EKG, do kardiologa i do endokrynologa.
Czuję się świetnie - w ogóle zapomniałam, że kilkanaście dni temu miałam operację. I tak trzymać, bo o wiele lepiej być zdrowym niż chorym.