Tyle jubileuszy umknęło mojej uwadze w ubiegłym tygodniu - dziewięć lat pisania w tym miejscu, dziewięć miesięcy od ostatniej chemii, osiem miesięcy od operacji, pięć miesięcy od zakończenia radioterapii, cztery miesiące mieszkania z Mamą, trzy miesiące z Rudzielcem...
Dzisiaj miałam przedostatni zastrzyk Herceptyny. Odsiedziałam swoje - najpierw prawie godzinę przed wizytą u chemika, a potem półtorej godziny oczekiwania aż apteka wyda pielęgniarkom jedną małą fiolkę wartą ponad trzy tysiące złotych - na szczęście dla mnie i dla innych chorych - nie trzeba za nią płacić. Podobnie jak za Tamoxifen - trzy opakowania na trzy miesiące za PLN 0,00.
Jutro czwarte oklejenie taśmami. Spróbuję też dostać się do kardiologa, bo nie podobają mi się wartości ciśnienia - dolne wciąż oscyluje w granicach setki. Niech fachowiec się wypowie co na ten temat myśli.