W tym tygodniu dostałam od kolegi doktorka radioterapeuty skierowanie na badanie krwi (tym razem witamina D3 oraz wapń), a także skierowanie na densytometrię odcinka lędźwiowego kręgosłupa i kości biodrowej. Tę ostatnią mam wyznaczoną w drugiej połowie marca. To pierwsze poszłam zrobić dzisiaj.
Po operacji piersi lewa ręka jest już całkowicie wyłączona z pobierania krwi, mierzenia ciśnienia, zastrzyków i wenflonów. W prawej bida z nędzą jeśli chodzi o żyły. Z jednej krew nie chciała lecieć. W końcu pani wkłuła się w żyłkę tuż za palcem wskazującym, przy kostce. Udało się, ale przypłaciłam to pęknięciem żyły, bólem, krwiakiem i opuchlizną. To było moje dwudzieste szóste pobranie krwi od marca 2019.
Na osłodę, w ramach randki z Mężem, byliśmy dziś wieczorem na deserku i kawie. W pełni na nie zasłużyłam po tych wszystkich przedpołudniowych rewelacjach. Dyrektor Wykonawczy powtarza mi, że jestem dzielna, bo znoszę to całe leczenie bez marudzenia. Dzisiaj minęło mi już dwie trzecie radioterapii. Było więc co świętować.
![]() |
Wczorajsze i dzisiejsze słodkości |