Pogoda zwariowała - miałam wrażenie, że dzisiaj zima boksowała się z wiosną - albo sypał śnieg i wiał porywisty wiatr albo na błękitnym niebie świeciło piękne słońce. I tak przez cały dzień.
Trzynaste napromienianie, wizyta u kolegi radioterapeuty, który zabrał mnie na drugą symulację (ostatnie cztery naświetlania dostaje loża po wyciętym guzie, a nie cała pierś) - tak wyglądał mój środowy pobyt na onkologii.
Pojechałam potem na obiad, następnie kupiłam trzy szklanki oraz pączka z różą - od kilku dni organoleptycznie sprawdzam gdzie serwują najlepsze. Nie wiem co mnie naszło, bo generalnie pączków nie lubię i nie jadam.
Niedawno wróciłam do domu ze spotkania ze znajomą poznaną na rehabilitacji. Oczywiście nie zdążyłyśmy się nagadać, ale przynajmniej obie żywimy nadzieję na ciąg dalszy.