Odkąd w moim życiu pojawił się Psiak, sporo się zmieniło. Przede wszystkim mam o wiele mniej wolnego czasu, bo poświęcam go na spacery z Rudzielcem - jeden po południu, a drugi wieczorem - kiedy wychodzimy razem po Męża na przystanek autobusowy. Poranki należą bowiem do Dyrektora Wykonawczego.
Pogłębiam swoją wiedzę - zarówno czytając, jak i biorąc czynny udział w szkoleniach online. Lubię obserwować Psiaka - szczególnie jak śpi, bo jest taki słodki - czasem chrapie, czasem wzdycha, czasem się przeciąga, a czasem rozpycha.
Zakupione legowisko leży bezużyteczne pod biurkiem. Głos Rozsądku specjalnie zdemontował dwie półki, żeby Rudzielec miał dużo miejsca, ale co z tego skoro on woli spać ze mną na sofie, a w ciągu dnia wyleguje się na każdym dostępnym ludzkim spaniu, mając w nosie przeznaczone dla niego posłanie.
Mąż dzwonił dzisiaj do pani, u której do tej pory zatrzymywaliśmy się jadąc nad morze. Okazało się, że jak najbardziej możemy przyjechać z Psiakiem. Tak więc jest szansa (oczywiście o ile nic niezaplanowanego się nie wydarzy), że we wrześniu zobaczymy Bałtyk. Tym razem już we troje.