Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 6 lutego 2022

3208. Każdy

W naszym bliższym i dalszym otoczeniu ciągle dowiadujemy się o nowych przypadkach zachorowania na COVID. W byłej pracy Męża połowa firmy jest na kwarantannie, u mnie kolejne dwie osoby są pozytywne, w obecnej pracy Dyrektora Wykonawczego jeden kolega się zaraził.

Mama, Głos Rozsądku i ja jesteśmy zaszczepieni trzema dawkami, więc czujemy się w miarę bezpiecznie, ale ryzyko i tak jest spore - szczególne, że my dwoje mamy kontakt z innymi ludźmi i możemy coś przywlec do domu.

Ale cóż - życie toczy się własnym torem.

Krystalizuje się nasz klasowy wypad czerwcowy na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Póki co rezerwacja poczyniona na dziewiętnaście osób i cztery psy - w tym oczywiście Rudzielec.

Sierściuch po powrocie z ubiegłorocznego obozu zaczął coraz bardziej szczekać - szczególnie na ludzi, którzy przechodzą pod naszymi drzwiami oraz tych, którzy do nas przychodzą - listonosz, kurier, dostawca pizzy, sąsiad. 

Poważnie zaniepokoiliśmy się kiedy Psiak prawie rzucił się z zębami na dziewczynę, od której go adoptowałam, a ona sama przyznała, że po raz pierwszy boi się psa... Potem złapał za nogawkę od spodni sąsiada, który wszedł do przedpokoju.

Na początku stycznia skontaktowałam się z poleconą mi behawiorystką, z którą pisałyśmy przez trzy tygodnie - ona zadawała pytania, a ja odpowiadałam. Wysyłałam jej też nagrywane przez Męża filmiki z życia Rudzielca.

W ubiegłym tygodniu odbyliśmy dwugodzinną konsultację online, podczas której dowiedzieliśmy się jak dokładnie mamy postępować z Sierściuchem, żeby zamiast atakować, zaczął się wycofywać.

Okazało się, że Miziak jest bardzo delikatnym i wrażliwym czworonogiem, który nie może być wystawiony na wiele bodźców, gdyż wywołują one w nim ogromny lęk, który rozładowuje przez agresywne zachowania.

Dostaliśmy konkretne instrukcje co robić, a czego unikać. Mamy również do wykonania bardzo dokładne badania krwi Rudzielca - szczególnie te związane z tarczycą, ale także z nerkami, wątrobą, trzustką oraz z poziomem glukozy, sodu i potasu i oczywiście morfologię.

Sierściuch od czasu powrotu z letniego obozu jest na Zylkene, ale w sytuacjach wywołujących dodatkowy stres (podróż, burza, fajerwerki) mamy mu dawać Alprazolam, który powoduje tzw. niepamięć wsteczną.

Dla dobra Lizaka, które jest dla mnie absolutnym priorytetem i dla jego zdrowia psychicznego za radą behawiorystki zrezygnowaliśmy z obu turnusów tegorocznego obozu, który na ten moment mógłby spowodować u Rudzielca jeszcze większą traumę i jeszcze większe problemy.

Uczymy Psiaka przebywania w otwartej klatce, aby mógł się w niej schować i uspokoić; zmieniliśmy miejsce i sposób witania się z nim po przyjściu do domu, a na spacerze (poza wieczornymi kiedy jest ciemno) puszczamy go bez smyczy, ciągle jednak mając na niego oko. Unikamy jak tylko się da innych psów oraz innych ludzi, dbamy o jego bezpieczną przestrzeń. Patrzymy jakie sygnały nam wysyła i co nimi komunikuje (polecona przez behawiorystkę książka "Sygnały uspokajające. Jak psy unikają konfliktów" autorstwa Turid Rugaas stała się naszym poradnikiem).

Zdajemy sobie sprawę, że powrót do tzw. normalności, czyli równowagi psychicznej Sierściucha będzie odbywał się w jego tempie i na jego zasadach. Cierpliwość, spokój, konsekwencja - tych cech nie może nam zabraknąć w pracy z Psiakiem.