Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 17 lipca 2022

3215. Miniesz

Sześć tygodni dzieli mnie i Męża od długo wyczekiwanego urlopu. I choć plany były inne (dwa turnusy psiego obozu), dobro i spokój Rudzielca są dla mnie priorytetem, więc zarezerwowaliśmy oddzielny domek u naszej pani na Wyspie Sobieszewskiej. 

Dzień mija za dniem, a tydzień za tygodniem. Wciąż to samo - praca, dom, weekend i znowu praca, dom, weekend...

Już przed klasowym wyjazdem na Jurę Krakowsko-Częstochowską czułam, że z moją lewą pachą coś jest nie tak. Ból, przeczulica i niemożność spania na boku sprawiły, że zaraz po powrocie udałam się do mojego radioterapeuty, który (na szczęście) nie wymacał nic podejrzanego i odesłał mnie do lekarza rehabilitanta, od którego dostałam skierowanie na kinesiotaping.

Raz w tygodniu chodzę sobie na oklejanie, które uprzyjemniają mi różne kolory używanej do tego celu taśmy - był różowy, aktualnie jest zielony, a w zanadrzu jeszcze czeka turkusowy.

W pracy masa roboty i mimo że od 1 lipca obowiązuje prowadzenie dokumentacji wyłącznie w formie elektronicznej, nasza poradnia wciąż funkcjonuje na dotychczasowych zasadach i nic się w kwestii kart nie zmieniło - jak były podawane na wizyty, tak są podawane.

Byłam na dwóch szkoleniach z zakresu prowadzenia dokumentacji elektronicznej, ale dla mnie i dla moich koleżanek z pokoju tak naprawdę nie zmienia się nic - za to dla pielęgniarek i dla lekarzy zmienia się praktycznie wszystko, ale tak jak wspomniałam - u nas nowy system jeszcze nie działa. 

Odkąd kilka tygodni temu szefostwo wreszcie pozbyło się bezczelnej, niemiłej dla pacjentów i dla współpracowników sekretarki zza konsoli, atmosfera jest całkiem fajna - do pełni szczęścia brakuje tylko przesunięcia jednej leniwej, zrzucającej pracę na mnie i na koleżankę, zarozumiałej i wyniosłej osoby, która żyje w swoim własnym świecie, a praca zespołowa jest dla niej do tej pory niezrozumiałą zbitką słów.

Obrzęk limfatyczny lewej pachy, jaki mam obecnie jest właśnie zasługą tej pani, która będąc o 20 lat ode mnie młodsza, nie widzi nic złego w tym, że we dwie z koleżanką przynosimy karty z gabinetów. Ona w tym czasie siedzi i pisze, a i tak jej wydajność jest o połowę mniejsza niż nasza.

Mam nadzieję, że kwestia jej przeniesienia niebawem się rozwiąże - byłam już u kierowniczki i szefa wyraźnie dając im do zrozumienia, że wszystkie trzy jesteśmy zatrudnione dokładnie na tych samych warunkach, więc sytuacja, w której dwie osoby pracują za lenia i obiboka, jest niedopuszczalna.

Tak więc czekam na dalszy rozwój wypadków, choć moja cierpliwość jest na wyczerpaniu.