Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 19 stycznia 2012

224. Bluszcz


Zaczyna się niewinnie, nawet powiedziałabym, że całkiem miło - sms-y, maile, telefony, wreszcie spotkania - coraz częstsze i dłuższe. Czujesz się adorowana, pożądana, kochana. Obsypuje cię komplementami, zaprasza do kawiarni i restauracji, dostajesz wciąż świeże kwiaty i nowe prezenty. Jesteś szczęśliwa, że trafiłaś na księcia z bajki, na którego czekałaś całe swoje życie.

W pewnym momencie czujesz, że coś jest nie tak. Niby drobnostki, ale intuicja nie daje ci spokoju. Zdajesz sobie sprawę, że nie masz nic do powiedzenia, bo to on wybiera dla ciebie perfumy, on kupuje ci ubrania, on zamawia potrawy w restauracjach. On zawsze wie lepiej, co dla ciebie jest dobre.

Robi się zazdrosny o każdą chwilę, której nie spędzasz z nim. Nie ma nad tobą kontroli, więc staje się agresywny. Zaczyna pić i twierdzi, że to przez ciebie, bo gdybyś była inna, to... Zdarza się, że cię uderzy - niby lekko, niby przypadkiem. Potem przeprosi i obieca, że już nigdy więcej.

Podkreśla, że nie jest w stanie bez ciebie żyć; że jeśli go zostawisz, zabije się. Wpędza cię w coraz większe poczucie winy. Nie waha się używać szantażu emocjonalnego, żeby uzyskać od ciebie to, na czym mu zależy. Nie masz przyjaciół, ani znajomych, bo przecież oni nie byli ciebie warci - tak mówił, a ty mu uwierzyłaś.

Nie możesz oddychać. Masz wrażenie, że się dusisz. Brakuje ci powietrza. Boisz się go, ale nie masz odwagi, by od niego odejść. Nie możesz się poruszyć. Czujesz jak oplata cię trujący bluszcz.