Styki mózgowe już mi się z lekka przegrzewają. Jak tak dalej pójdzie, to się przepalą. A wszystko za sprawą kompetencji - pojedynczo oraz w grupach.
Jako że zapragnęłam mieć świetne CV i przypomniało mi się, że mój znajomy jest rekruterem, napisałam do niego z prośbą o rzucenie swoim fachowym okiem na moje dokonania zawodowe. Wysłałam mu w sumie cztery wersje, bo chodziło o wybranie odpowiedniego zdjęcia.
Fotografia przeszła casting - jest dobra - jak określił znajomy. CV - jeśli chodzi o formę - przejrzyste, czytelne, komunikatywne, estetyczne. Naprawdę warte pochwalenia. Myślałam, że będzie z górki, ale gdzie tam. Zostały do zamaskowania pewne dziury, czyli przerwy zawodowe. No i tu wracamy do wspomnianych na początku kompetencji, czy nawet ich grup.
Siedzę, czytam, a właściwie czynność tę scedowałam na Męża, bo dla mnie to istna instrukcja obsługi, a takowymi pogardzam i wgryzać się w ich treść nie zamierzam. Cierpliwość Dyrektora Wykonawczego do mnie jest godna podziwu. Ustalamy kompetencje, a jutro (dziś już mam dość) może coś przeleję na papier - jak dożyję i nie schowam się w jedną z tych dziur, które chcę zamaskować.