Jak byłam mała, dostałam zagadkę. "Co to jest? Chodzi i bije." Oczywiście, że każde dziecko to wie. No przecież, że zegar. Teraz jestem już duża i tym razem to ja wymyśliłam zagadkę. Kto to jest? Chodzi i pluje. Oczywiście, że osobnik płci męskiej w każdym wieku.
Jak żyję, nigdy jeszcze nie widziałam żadnej dziewczyny, czy kobiety - bez względu na metrykę, która idąc chodnikiem, będzie pluła, nie zważając na innych przechodniów. A panowie się nie krępują - niczym i nikim.
Byliśmy dziś z Mężem na długim spacerze. Zimno, mroźno, ale pięknie - słońce świeci, błękitne niebo, biały śnieg - bajka. Naprzeciwko nas szedł fajny, przystojny mężczyzna około trzydziestki. I co robi? Pluje. Aż mi się niedobrze zrobiło i czar prysł. Pytam więc Dyrektora Wykonawczego, jako reprezentanta płci odmiennej do mojej, czemu faceci to robią. On mi na to, że mogą mieć niesmak w ustach po papierosie. "Kobiety też palą, a nie plują" - odpowiadam. "Może tak zostali wychowani przez ojców albo rówieśników?" - podaje kolejny powód Mąż. Wciąż nie rozumiem po co rodzic ma uczyć swojego syna plucia. "Ty też to robisz jak nie idę obok Ciebie?" - pytam. "Nie" - odparł Dyrektor Wykonawczy. Kamień z serca.
Jestem cięta na wszystkich mężczyzn w trzech - rażących moje poczucie estetyki oraz dobrego wychowania - kwestiach, które dostrzegam w ich zachowaniu na ulicy - jak plują i smarkają na chodnik (bez użycia chusteczki, ale za to wycierając pozostałości rękawem) oraz jak sikają na widoku, zupełnie nie krępując się obecnością innych ludzi. I nie mam na myśli jakichś meneli, tylko normalnych, trzeźwych i zwyczajnie wyglądających (na pierwszy rzut oka - jak się okazuje) panów. Chyba sobie splunę z niesmaku i obrzydzenia, a co!