Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 28 stycznia 2012

241. Co by było, gdyby...?


"Gdyby ciocia miała wąsy, to by była wujkiem" - wiem, wiem - stary dowcip z długą brodą, jak już w temacie zarostu jestem. Teraz poważnie. Ileż to razy nie zadawaliśmy sobie pytania: "co by było, gdyby...?" I w tym miejscu należałoby wpisać całą masę rzeczy z przeszłości, bo to zapewne głównie ona byłaby bohaterką naszych dylematów.

W filmie "Przypadek" Krzysztofa Kieślowskiego - mojego ukochanego reżysera, możemy śledzić jak potoczą się losy głównego bohatera w zależności od tego, czy zdąży wsiąść do odjeżdżającego pociągu, czy też nie. Trzy różne scenariusze, trzy różne zakończenia filmu, których - ze zrozumiałych względów - zdradzać nie będę. Zainteresowanym polecam obejrzenie tego obrazu.

Był też kiedyś w TVP program "Decyzja należy do Ciebie", w którym przedstawiano krótki filmik dotyczący konkretnej sytuacji życiowej. Potem padało pytanie: "co powinien zrobić bohater/bohaterka; czy powinien/powinna...?" Odpowiedź mogła być tylko "tak" lub "nie". Publiczność zgromadzona w studio siedziała po symbolicznych dwóch stronach. Mogła się przesiadać i zmieniać zdanie - w miarę postępującej akcji, gdyż pokazywano kolejne odsłony i odkrywano następne karty. Jak sama nazwa wskazuje, na ostateczną decyzję wpływ mieli telewidzowie, którzy w głosowaniu telefonicznym, wybierali zakończenie filmu, które było oczywiście pokazane. Nigdy nie ujawniano natomiast drugiej wersji zdarzeń.

Wyjdźmy jednak z sali kinowej i studia telewizyjnego wprost na ulice naszego życia. Spotykają nas często takie sytuacje, w których zadajemy sobie tytułowe pytanie. Dzieje się tak przeważnie w momentach trudnych. Związek, w którym jesteśmy, odbiega od naszych oczekiwań i nie spełnia potrzeb. Pada pytanie: co by było, gdybym za niego nie wyszła? Mieliśmy dwie oferty pracy i wybraliśmy tę, w której teraz źle się czujemy. Co by było, gdybym wybrała tę drugą? I tak dalej, i tak dalej. Przykłady można mnożyć. W większości wypadków nigdy się nie dowiemy jak potoczyłyby się nasze losy, gdybyśmy podjęli inną decyzję.

Gdybanie - szczególnie po fakcie - nie wnosi nic dobrego do naszego życia. Poza frustracją, pretensjami do siebie, żalem, poczuciem krzywdy, bólem, czy cierpieniem nie znajdziemy w nim żadnej przyjemności, radości, czy zadowolenia. Możemy jedynie wyciągnąć konkretne i konstruktywne wnioski, ale czy uchronią nas one przed dokonaniem lepszych wyborów w przyszłości - tak, żebyśmy nie musieli zadawać sobie pytania: "co by było, gdyby...?"