Od kilku dni mamy wreszcie prawdziwą zimę - mroźną, białą i piękną. W sumie taka właśnie być powinna. Mnie się podoba i nie narzekam wcale - wręcz przeciwnie - staram się nią nacieszyć - póki jest. Znajduję się chyba jednak w mniejszości tych radujących się z obecności śnieżnej pani. Zewsząd słyszę narzekanie i marudzenie, że za duży mróz, że zimno. Nie dogodzisz niektórym. W zimie za zimno, w lecie za gorąco - i tak dalej.
Sezon grzewczy rozpoczął się jeszcze w ubiegłym roku. Teraz kotłownie pracują pełną parą, żeby przyjemnie i ciepło było w naszych kaloryferach. Szczęśliwi ci, którzy nie mają założonych podzielników - mogą grzać się do woli. Inni muszą liczyć się ze sporymi kosztami - szczególnie jeśli mieszkają w blokach i na wiosnę dostają rozliczenie. Sąsiedzi podpytują się wzajemnie o to, czy przyznano im zwrot, czy muszą może dopłacić. W przypadku wielu osób - szczególnie samotnych, z niewielką emeryturą, ważny jest każdy grosz.
Nasi Sąsiedzi nie oszczędzają na ogrzewaniu. Kaloryfery odkręcone non stop. Powiedziałabym nawet, że jest u nich za gorąco, ale to indywidualna kwestia. Dziewczynki biegają w cienkich bluzeczkach z krótkim rękawem i na bosaka. Ilekroć przekraczam próg ich mieszkania, zdejmuję sweter, bez którego nie daję rady wysiedzieć u rodziców. Oni - dla odmiany - prawie wcale nie włączają kaloryferów. Poubierani w kilka swetrów, grube skarpety i bambosze, oglądają telewizję przykryci kocami. Temperatura w ich pokojach oraz w kuchni oscyluje w granicach 17 stopni. Na ścianach jest pleśń i grzyb, a z okien spływa woda, którą trzeba ścierać kilka razy dziennie. Na parapetach leżą tetrowe pieluchy - w przeciwnym razie w nocy woda kapałaby na podłogę. W pomieszczeniach jest tak duża wilgoć, że kwiatkom w doniczkach pleśnieją liście, a ziemia pokryta jest białym nalotem. Rodzice pozatykali wszystkie kratki wentylacyjne w kuchni i łazience - bo wieje i ciepło ucieka.
Rozliczenie za ubiegły sezon grzewczy wykazało, że Sąsiedzi mają dopłacić około 200 złotych. Moim rodzicom zwrócono podobną kwotę. Zaoszczędzili? Niekoniecznie, bo podejrzewam, że za leki przeciw przeziębieniu zapłacili przynajmniej dwa razy tyle.