Miałam to zrobić w poniedziałek, ale pokonał mnie mój własny lęk i odpuściłam. We wtorek nie było wcale lepiej. Jednakże "do trzech razy sztuka" - jak mawia przysłowie. Wczoraj zebrałam się w sobie i wysłałam trzydzieści maili (z załączonym CV) do różnych firm w swoim mieście, prezentując siebie i to, co mogę zaoferować im jako potencjalny pracownik. Zamiast listu motywacyjnego napisałam kilka zdań - dość nietypowych, ale z pewnością zwracających uwagę.
Nic nie tracę - pracy i tak nie mam, więc nawet jeśli nikt się nie odezwie, moja sytuacja gorsza nie będzie. Mimo wszystko uważam, że opłacało się zaryzykować, gdyż takie działanie może przynieść jakąś zmianę na lepsze. W tym kierunku podążają teraz moje myśli.