Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 9 lutego 2012

261. G jak gaduła


Niejednokrotnie już zgłaszałam w tym miejscu swoją ogromną niechęć do pisania sms-ów i używania gadulcowych komunikatorów również. Nie wiedzieć czemu wolę maile i posty - wszak dłuższe są i mogę je pisać bez obecności drugiej osoby, czekającej na moją odpowiedź. Rozważam też całkowite usunięcie gg, bo tak naprawdę do niczego nie jest mi ono potrzebne, a tylko zżera pamięć (o ile moja własna pozwoli mi je w ogóle odpalić po włączeniu laptopa).

Uwielbiam za to rozmowy - osobiste, telefoniczne i za pośrednictwem skype. O tym, że prawdę mówię, miała się okazję przekonać konkretna osoba, z którą przegadałam dziś półtorej godziny. Przyznaję się bez bicia - nie znam umiaru w konwersacji i monologu własnym. Zamęczam innych tym, co mi w duszy gra.

Świadków w tej sprawie znalazłoby się jeszcze wielu - ot, choćby Autostopowicz, któremu czasami skutecznie nie dawałam pracować podczas naszego u  niego pobytu, a do pionu przywracał mnie Mąż za pomocą krótkiego tekstu: "żona, bo będziemy musieli spać w Szydłowskim". To nazwa hotelu położonego najbliżej miejsca zamieszkania naszego Przyjaciela z Wrzeszcza.

Jestem niemożliwą gadułą, aczkolwiek zdarza mi się też milczeć i słuchać. Nawet wolę to ostatnie, bo czasem bywam zmęczona własnym słowotokiem. Jak piszę, to przynajmniej nie słychać, że mi się często buzia nie zamyka. Cisza z mojej strony bywa niepokojąca. Jak długo się nie odzywam, Mąż zawsze pyta mnie czy coś się stało albo czy źle się czuję.

Za swój największy sukces poczytuję sobie zagadanie pewnego Świadka Jehowy, który - starając się przerwać moje wywody - po dłuższej chwili dał sobie spokój, stwierdzając, że nie da rady mnie przekonać i spasował, co - przy wyjątkowej cierpliwości tamtych wyznawców - graniczy wręcz z cudem.