Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 11 lutego 2012

265. Walentynkowy hit


Wczoraj zostałam wizualnie zaatakowana serduszkami, których nie dało się nie zauważyć. Czerwony od zawsze był (i nadal jest) moim ulubionym kolorem, ale co za dużo, to niezdrowo. Serca małe, duże, z rękami i nogami, uśmiechami, z parą białych misiaczków oraz z napisami: "Kocham Cię" albo 'I love you' - przecież angielski jest językiem międzynarodowym, a członkostwo w Unii zobowiązuje.

Dzisiaj zobaczyłam kolejne wystawy gorejące wręcz jedną intensywną barwą. Poza wyżej wymienionym asortymentem, pojawiły się także bokserki z osobliwymi nadrukami, których treści nie będę nawet przytaczać, bo część z nich mogłaby obrazić co wrażliwsze osoby płci żeńskiej. No i oczywiście kartki - najwidoczniejsze były te przeogromne, wielkości dawnych bloków rysunkowych.

Tak, jak w przypadku hasła "ślub" można sprzedać chyba prawie wszystko, tak i w przypadku Walentynek cokolwiek, co przedstawia serce, powinno zostać nabyte. Półki uginają się więc od bombonierek w różnych rozmiarach, ale przeważnie w jednym kształcie. Zwykłe kwiatki doniczkowe, zawinięte w papier z czerwonym symbolem miłości, idą jak woda. O biżuterii, czy bieliźnie nie wspomnę, bo to jasne jak słońce i chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć dlaczego.

Na stoisku z warzywami i owocami nie spodziewałabym się wypatrzeć żadnych walentynkowych prezentów. I tu się pomyliłam, albowiem pomysłowość ludzka nie zna jednak granic. Moją uwagę przykuły pudełka w wiadomym kolorze, z wiadomym rysunkiem i treścią. Podniosłam jedno z nich, a w środku zobaczyłam najzwyklejsze jabłko. Nasunęły mi się od razu dwa skojarzenia. Pierwsze to takie, że owoc ten jest przecież symbolem kuszenia Adama przez Ewę, a cóż innego robią kobiety w stosunku do mężczyzn, jak nie powielają zachowania swojej pramatki? Drugie jest natury praktycznej i logicznej - taki prezent bowiem świetnie się nadaje dla przedstawicieli obu płci, będących na diecie, którym nie wypada podarować czekoladek, bo któż chciałby w ten sposób wodzić na pokuszenie dbających o linię?