Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 15 lutego 2012

270. Nie widzieć, nie słyszeć, nie mówić


Spotyka się dwoje ludzi. Tworzą związek. Legalizują go lub nie. Żyją sobie razem. Docierają się. Każde z nich jest inne i wnosi coś nowego. Potem często pojawia się dziecko, a może i drugie, trzecie. Wszystko dobrze się układa. Do czasu.

Jak uchwycić ten moment, kiedy coś zaczyna się psuć? Dlaczego tak się dzieje? Kto jest temu winien? Czy da się poskładać rozsypane fragmenty życia? Skąd wziąć chęci i siłę? Jak dalej żyć?

Stereotypy w stylu: "chłopaki nie płaczą", "twardym trzeba być", "co się mażesz jak baba?", "nie przesadzaj", "a jakie ty możesz mieć problemy - uczyć się masz i tyle"... I ludzie, którzy sami stworzyli sobie z nich więzienie, bo nie mogli, bo nie chcieli, bo nie umieli, bo nie wiedzieli, że można inaczej postąpić.

Dom, jakich wiele - małżeństwo z dzieckiem na górze, jej rodzice na dole. Żyją z dnia na dzień. Najpierw umiera babcia, później odchodzi dziadek. Ich córka radzi sobie z żałobą i cierpieniem tak, jak umie - zamyka się w pokoju, ogląda rodzinne albumy, uśmierza ból alkoholem i płacze w samotności. Jej mąż ucieka w pracę. Syn ma problemy z nauką. W końcu rodzice decydują się na terapię dla nastolatka. Rezygnują, kiedy psycholog uświadamia im, że ich dziecko nie przeżyło żałoby po dziadkach, a niskie oceny w szkole mają na celu zwrócenie ich uwagi na jego problemy. Zostawiony sam sobie młody człowiek nie może liczyć na ojca, bo tamten wciąż pracuje; nie może liczyć na matkę, bo ta zamknęła się w swojej rozpaczy. 

Nikt z nikim nie rozmawia o uczuciach, o emocjach, o przeżyciach. Po co? Lepiej nie widzieć, nie słyszeć i nie mówić. Ile jest takich domów? Ilu jest takich rodziców? Ile jest takich dzieci? Wpisuję się na tę listę jako pierwsza. Ktoś jeszcze?