Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 13 marca 2012

310. Z innej beczki


Chociaż ciężko jest mi się skoncentrować na czymś innym jak coś mnie boli, ale spróbuję, bo inaczej zwariuję, a jeszcze i Was w to wkręcę. Zmieniam zatem temat.

Pamiętacie Pierwszą? Tę odzyskaną znajomość? Właśnie z nią i jej facetem Mąż poszedł na łyżwy w sobotę, ale nie o to chodzi - było, minęło. Szkoda tylko, że nie spełniłam swojego marzenia o jeżdżeniu. Cóż - w tym sezonie to już niemożliwe, bo lodowisko jest nieczynne, ale zawsze wszystko przede mną. Wracając do Pierwszej...

Nie możemy się nagadać - kilka dni temu przegadałyśmy pół godziny, wczoraj wisiałyśmy na telefonie dobrze ponad godzinę. Umówiłyśmy się na czwartek i jak znam życie, nie będziemy mogły się sobą nacieszyć. Tak to już jest, jak się człowieka nie widzi pięć lat i nie ma z nim żadnego kontaktu w tym czasie.

Słyszałam jej głos i czułam, że nic się nie zmieniło między nami, choć tak naprawdę tyle rzeczy wydarzyło się w życiu każdej z nas. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie podzielić się swoją radością - dla mnie to strasznie ważna sprawa - osobiście, bo samej sobie udowodniłam, że warto wyciągać do ludzi rękę i mówić "przepraszam" - pod warunkiem, że bierze się winę na siebie i jest to szczere.

Z Trzecią wymieniłyśmy kilka maili i rozmawiałyśmy - na razie - na komunikatorze. Ona ma teraz trochę problemów rodzinnych, ale jak się z nimi upora, znajdzie czas na nasze spotkanie. Bardzo na to liczę i czekam z utęsknieniem i ciekawością, bo lęki i obawy już prysły.

Poza tym, nie da się ukryć, że wiosna jest coraz bliżej, a mój długi zimowy płaszcz stał się od pewnego czasu zbyt niewygodny i chętnie go zamienię na cieńszą kurtkę. Czapkę i szalik też z radością schowam do pawlacza. Zostawię jedynie rękawiczki, bo dłonie nie marzną mi tylko w lecie.

Powoli zabieram się za porządki w pokoju. Na pierwszy ogień poszły wypalane płytki Dyrektora Wykonawczego. Wylądowały w śmietniku. Nazbierał tego Mąż, oj nazbierał. Teraz moja kolej - cała półka do przejrzenia.

Mam zaległości w czytaniu Waszych blogów, w ich komentowaniu, a nawet w odpowiadaniu na komentarze w tym miejscu. Onet nie ułatwia mi sprawy - "blog o podanym adresie nie istnieje" albo "wystąpił błąd, ale twojemu blogowi nic nie jest" - sprzeczne informacje. Jak widzicie - jestem i nigdzie się stąd nie ruszam.