W czyimś przydomowym ogródku, przez siatkę, zobaczyłam przebiśniegi oraz przylaszczki. Pierwsze wiosenne kwiaty - akurat dzisiaj. Żałowałam strasznie, że nie wzięłam ze sobą aparatu, żeby zrobić im zdjęcie, choć i tak pewnie bym się nie odważyła bez zgody właścicieli.
Nauczyłam się pytać o pozwolenie od czasu jak kiedyś chciałam zrobić fotkę kotu, który siedział na ulicy przy samochodzie, a jego kierowca wyskoczył do mnie z krzykiem czemu fotografuję jego cztery kółka. Na nic się zdały moje tłumaczenia, że chodziło jedynie o futrzaka. Mąż potem mi powiedział, że pewnie facet się bał, iż doniosę na niego do Straży Miejskiej - samochód był zaparkowany na miejscu oznaczonym symbolem dla niepełnosprawnych, podczas gdy właściciel auta poruszał się samodzielnie na własnych nogach.