Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 21 marca 2012

325. Samo życie


Mąż mi kiedyś powiedział, że jak będę tak dużo pisać, to mi się wkrótce tematy wyczerpią. Akurat. Dobre sobie. Gdzie nie spojrzeć, tam pomysł na kolejny post. Od wczoraj w głowie mam już ze trzy. Nie wspomnę nawet o tych hasłach, które zapisałam w notesie kilka miesięcy temu, bo w pewnym wieku pamięć ma się dobrą, lecz krótką.

Mam taki czerwony "kapownik". Jego żywot rozpoczął się z chwilą wyjazdu do Gdańska we wrześniu. Od tamtego czasu jest pod ręką i coś tam codziennie skrobnę - słowo, frazę lub całe zdania - moje, ale również i cudze.

Życie samo podaje na tacy różności. Nieraz tylko czekam na wenę - nie wszystko i nie w każdym momencie da się wystukać na klawiaturze. A niejednokrotnie leń dopada także kwestię pisania, choć rzadko tak bywa, ale jednak...

Potrzebuję spokoju w sobie - wtedy jest łatwiej. Jak coś mnie gnębi - zarówno psychicznie, jak i fizycznie, uciekam do swojej jaskini - prawie całkiem jak stereotypowy facet. Wychodzę z niej wtedy, kiedy uznam, że jestem gotowa.

Ostatnie dni były pełne lekarzy, wizyt, badań. Cały ten proces jeszcze trochę potrwa. Męczy mnie takie czekanie. Denerwuję się, a stres nie pomaga w niczym. Imam się więc innych zajęć, żeby nie tylko ręce miały co robić.