Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 22 marca 2012

327. Ślub z ateistą


Dwoje ludzi, którzy planują dalsze, wspólne życie w pewnym momencie nie uniknie rozmowy o wartościach i priorytetach, a także o swoich oczekiwaniach oraz potrzebach, jakie w nich drzemią w stosunku do ukochanej osoby.

Sporym problemem, z jakim przyjdzie się zmierzyć takiej parze jest kwestia wiary - w kontekście, gdy mamy do czynienia z ateistą oraz katolikiem. Jedno upiera się przy cywilnym przyrzeczeniu, podczas gdy drugie nie wyobraża sobie życia bez przysięgi złożonej przed ołtarzem. Mam na myśli sytuację, w której parą są Polacy, a nie na przykład Polka i Anglik, czy Niemiec.

W kościele katolickim w naszym kraju istnieje możliwość zawarcia sakramentu małżeństwa przez wyżej wymienione osoby, jednakże potrzebne jest spełnienie kilku warunków. Najpierw para powinna wybrać się na rozmowę do proboszcza danej parafii, informując go o swoich zamiarach, gdyż w takim przypadku potrzebna jest specjalna dyspensa, o którą wnioskuje ksiądz, a której udziela biskup. Ponadto, ateista jest zobowiązany podpisać oświadczenie, w którym zobowiązuje się, iż nie będzie przeszkadzał katolikowi w jego praktykach religijnych, a także wyraża zgodę na wychowanie dzieci w wierze katolickiej. Osoba niewierząca nie musi natomiast uczestniczyć w naukach przedmałżeńskich, nie musi być ochrzczona i bierzmowana, nie musi iść do spowiedzi oraz wygłaszać treści przysięgi małżeńskiej (chodzi o zwroty dotyczące wiary, które się w niej pojawiają).

Ateista robi za "stójkę" - tak bowiem jest on nazywany w żargonie. To katolik mu ślubuje, ponosząc pełne konsekwencje swojego czynu, podczas gdy niewierzący jest z punktu widzenia kościoła wolnym człowiekiem. Taki ślub odbywa się poza mszą świętą, więc nie ma mowy o tradycyjnej jego oprawie, gdyż jego czas jest mocno ograniczony.

Raczej rzadko mają miejsce powyższe ceremonie, gdyż zadaniem księdza, który spisuje protokół przedślubny jest uświadomienie konsekwencji ludziom decydującym się na ten krok. Rozwiązania są trzy - albo para bierze tylko ślub cywilny, albo katolik przekonuje ateistę, by ten jednak ślubował mu przed ołtarzem (czyli "nawrócił się" na potrzeby tego wydarzenia), albo jednak podtrzymuje swój zamiar i dochodzi do skróconej wersji ceremonii.

Nie wyssałam sobie wszystkich tych informacji z palca, zasięgnęłam wczoraj języka u źródła, czyli w kancelarii parafialnej - na wyraźną prośbę mojej znajomej, która jest katoliczką, a jej partner - ateistą. Może i komuś z Was ta wiedza przyda się na przyszłość - dla siebie samych lub też podzielicie się nią z innymi.