O tym, że jestem gadułą, pisałam już wcześniej. Wczoraj jednak pobiłam chyba swój rekord w długości rozmowy pionierskiej z osobą, której nigdy wcześniej nie miałam okazji usłyszeć. I vice versa.
Przez prawie bite cztery godziny nadawałam ile wlezie. Mąż kilkakrotnie dzwonił do mnie z pracy na komórkę, a ja nie odbierałam, bo ta ustawiona była na "milczy", aby nikt nie przeszkadzał mi w konwersacji z przesympatyczną kobietą, którą niniejszym wiosennie pozdrawiam.
Dyrektor Wykonawczy martwił się o mnie, więc próbował dodzwonić się do naszej Sąsiadki, myśląc, że pewnie tam jestem. Ona też nie odbierała. Zostawił mi wiadomość na Facebooku, ale ja byłam akurat zalogowana na koncie blogowym. W końcu napisał komentarz pod wczorajszym postem - dowód w sprawie jest - można sprawdzić, ale nawet nie patrzyłam w monitor, bo rozmawiałam na Skype.