Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 30 marca 2012

342. Leżą i straszą


Ciężkie, grube, pełne pożółkłej zawartości, pękające w szwach. Segregatory - o nich bowiem mowa. Czekają na mnie już od dawna. Dzisiaj się wreszcie za nie zabrałam i im dłużej do nich zaglądam, tym bardziej jestem przerażona co jeszcze mnie czeka.

Mąż mi zarzucił, że nie widzę tego, co już zrobiłam, tylko wciąż patrzę na to, czego moja ręka wciąż nie dotknęła. "Przecież wczoraj odwaliłaś kawał dobrej roboty" - powiedział przed wyjściem do pracy. "Powoli, nie spiesz się, nikt cię nie goni. Nie musisz niczego zrobić w określonym terminie" - dodał.

Łatwo powiedzieć, trudniej się do tego dostosować. Tak już mam, że jak się za coś biorę, to chciałabym jak najszybciej skończyć - nie po łebkach, ale porządnie. Ład zapanował w pamiątkowych dokumentach ślubnych i w kilku innych też. Ich objętość również się skurczyła, bo na oddzielny stos odłożyłam wszystkie niepotrzebne papierzyska.

Na podłodze leżą i straszą mnie cztery wielkie, kolorowe segregatory jeszcze z czasów studiów. Nie ma bata, im także dam radę i to dzisiaj. Zawzięłam się.