Dzień skupienia, któremu sprzyjała pogoda - chłodna i deszczowa - idealna właśnie dzisiaj. Bez nerwowej bieganiny, bez pośpiechu - tak chciałam i tak było.
Kupiłam chleb - świeży, jeszcze ciepły, maszyną nie dało rady go pokroić. Poczekałam, zadzwoniłam do Sąsiadki i skorzystałam z jej krajalnicy. Ledwo weszłam, a Młodsza Sąsiadeczka - po raz pierwszy odkąd u nich bywam - przylgnęła do mnie i przytuliła się, obejmując mnie wpół. Jej głowa na wysokości mojego brzucha. Serce zrobiło zdjęcie, którego obraz już na zawsze w nim pozostanie. Podobnie jak pewne wakacyjne popołudnie i chwila, w której w swojej dłoni poczułam jej malutką dłoń. Wzruszenie, ciepło, bliskość i zaufanie. W zamyśleniu tamtych chwil pozostanę jeszcze.