Zaledwie sześć tygodni znajomości i decyzja o wspólnym zamieszkaniu. Oboje mieli dobry powód, żeby wreszcie wyprowadzić się od rodziców - każde od swoich oczywiście. Zachłysnęli się tą, nową dla nich, wolnością. Cieszyli się sobą jak dzieci i jak namiętni kochankowie.
Potem obudziła ich nagle proza życia - sprzątanie, zakupy, jej praca, jego praca... Jemu zabrakło rozmowy, jej świat przysłoniła kariera. Coraz częściej żyli razem, ale jednak osobno. Jak małżeństwo z dwudziestoletnim stażem - tak nazwał to on, choć przecież nie minęły nawet trzy miesiące od chwili, w której zaczęli dzielić tamte wynajęte metry kwadratowe powierzchni.
Rozstał się z nią nagle, choć pewnie dojrzewał do tej decyzji już wcześniej. Pomylił miłość z zauroczeniem? A może seks z miłością?