Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 19 kwietnia 2012

370. Czy jest na sali lekarz?


Normalnie to jakiś Matrix jest. Albo ja zwariowałam, albo inni mają nie po kolei w głowie. Na dzisiaj miałam wyznaczony termin USG przezpochwowego. Czekałam na niego ponad miesiąc. W sumie pomyślałam nawet, że po co będę tam chodzić, skoro kilka tygodni temu, podczas prywatnej wizyty, pani ginekolog zrobiła mi to samo badanie i wyszły "tylko" zrosty na lewym jajniku. Dostałam dwa antybiotyki i zapomniałam o całej sprawie. Skoro jednak byłam umówiona na dziś, poszłam. Wyszłam z gabinetu z takim oto opisem:

"Endometrium 12 mm grubości. Na jajniku prawym dwukomorowa torbiel o średnicy 22 mm z przegrodą grubości 2-6 mm, poza tym kilka pęcherzyków do 5 mm średnicy. W obrębie lewego jajnika grubościenna torbiel o średnicy 17 mm o grubości ściany do 4-5 mm, poza tym pęcherzyk o średnicy 5 mm. W zatoce Douglasa ok. 6 cm3 objętości wolnego płynu".

Już podczas badania coś mi nie pasowało, bo lekarz robił je powoli, długo i bardzo dokładnie. Tamta lekarka zrobiła je raz dwa. Komu mam teraz wierzyć? Do kogo z tym wynikiem iść? W ogóle jak mam komukolwiek zaufać po tylu przejściach z ginekologami? Przecież torbiele musiały być tam miesiąc temu, bo nie urosły sobie nagle w tym czasie, prawda? Dlaczego więc poprzednia ginekolog ich nie zauważyła? Dwa centymetry to chyba sporo?

Jestem wkurzona. Przejdzie mi. Wiem. Na razie złość aż kipi we mnie. Najchętniej bym poszłam do tamtej baby i rzuciła jej tym wynikiem na stół. Problem w tym, że wizytę trzeba opłacić przed wejściem do gabinetu, a przecież nie wyrzucę sto złotych do kosza tylko po to, żeby kogoś ochrzanić. Zresztą chyba nie byłabym do tego zdolna. Piszę tak, bo muszę gdzieś tę złość wywalić z siebie. Trafiło na blog. A może - jakimś cudem - jest tu jakiś lekarz, który się zna na rzeczy i powie mi o co chodzi i co mam teraz robić?