Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 19 kwietnia 2012

371. Zrobiłam to!


Wczorajszy post o braku kontaktu ojca ze stryjem natchnął mnie dziś rano do przeszukania zasobów Internetu i poszperania w sieci. Imię i nazwisko w zupełności wystarczyły. Znalazłam kilka linków do stron, na których przeczytałam parę istotnych informacji na temat swojego stryja.

Kiedy zobaczyłam jego aktualne zdjęcie od razu rzuciło mi się w oczy niesamowite fizyczne podobieństwo do ojca. Wyglądają prawie identycznie, choć dzieli ich osiem lat. Ten sam kształt czaszki, ta sama łysina, nos, usta. Obaj noszą okulary. Jedyna rzecz, jaka ich od siebie odróżnia to niesamowicie ciepłe oczy stryja i serdeczny uśmiech, którego na twarzy mojego ojca próżno by szukać.

Znalazłam nawet profil stryja na Facebooku. Jest również obecny na naszej klasie, ale tamten link widziałam już kilka lat temu. Zostawiłam mu wtedy wiadomość, lecz na nią nie odpisał. Stamtąd zanotowałam też numer domowego telefonu. Nie odważyłam się jednak zadzwonić. Mąż - bardzo przytomnie - zwrócił mi uwagę, że może stryjowi ktoś inny prowadzi tamte konta - w jego imieniu.

Wielu rzeczy nie wiedziałam, wielu nadal nie wiem. Stryj skończył polonistykę i był dziennikarzem. Jak się okazało, wydał też kilka książek. W swoim lokalnym środowisku jest dość znaną osobą. Bywa na autorskich spotkaniach z czytelnikami. Na youtube odnalazłam nawet wywiad z nim - pochodzący z tego roku, czyli całkiem aktualny.

Od razu, jak tylko otrząsnęłam się z szoku informacyjnego, pomyślałam o wysłaniu do niego wiadomości na Facebooku. Nie wiem jak na nią zareaguje, bo liczę się z jego milczeniem. Słowa popłynęły same. Napisałam szczerze, od serca - co czuję i o czym marzę - żeby móc go poznać, żeby z nim porozmawiać, żeby z nim pobyć choć chwilę. Chętnie dowiedziałabym się czegoś o nieżyjących dziadkach, ale także o dzieciństwie dwóch braci. Chciałabym poznać swoje korzenie, bo nic o nich nie wiem.

Ojciec skutecznie odciął mnie od całej rodziny z tamtej strony i od wszelkich informacji. Jak jeszcze chodziłam na terapię grupową dla DDA, każdy z nas miał za zadanie przygotować genogram swojej rodziny, do sporządzenia którego potrzebne były pewne dane, które wykorzystuje się również podczas rysowania drzewa genealogicznego. Miałam z tym ogromny problem - prawie wszędzie widniały znaki zapytania. Matka zabroniła mi rozmawiać na ten temat z ojcem, a sama nie potrafiła udzielić jakiejkolwiek szczegółowej odpowiedzi. Znałam tylko rok urodzenia stryja, jego imię, zawód oraz imię jego żony. Nic poza tym. Ktoś z grupy spytał dlaczego nie próbowałam odszukać stryja na własną rękę. Wtedy nie byłam jeszcze na to gotowa. Teraz to zrozumiałam. Dotarło do mnie, że bałam się reakcji rodziców, a szczególnie ojca.

Po raz kolejny wyciągnęłam rękę do kogoś. Tym razem do kogoś, kogo nie znam; do kogoś, kogo pamiętam jedynie z pogrzebu babci, a było to ponad dwadzieścia lat temu. Mam jednak prawo poznać własnego stryja, o ile on wyrazi na to zgodę i będzie miał ochotę na takie spotkanie. Przecież jestem dorosłą osobą i nie mogę być odpowiedzialna za zachowania swojego ojca. Mam tylko nadzieję, że i stryj też tak uważa. Wciąż nie potrafię w to uwierzyć, ale zrobiłam to! Wysłałam tamtą wiadomość, a teraz mogę tylko czekać. Zawsze także pozostaje telefon - numer mam.