Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 27 kwietnia 2012

385. Długi weekend


Wystarczyło wziąć trzy dni urlopu, żeby mieć w sumie aż dziewięć dni wolnego. Chyba tylko u nas w kraju tak się dzieje. Długie, a raczej przedłużone weekendy przypadają kilka razy w roku.

Mąż z wielkim trudem wywalczył wolne na 2 maja, ale i tak musi odpracować tamten dzień w połowie jutro i w połowie w następną sobotę. Mają olbrzymie zlecenie i dopóki nie zostanie ono zrealizowane, harują prawie na trzy zmiany.

Nasz długi weekend przedstawia się więc następująco - 28 - praca, 29 - wolne, 30 - praca, 1-3 - wolne, 4 - praca, 5 - praca, 6 - wolne. Naprzemiennie, w kratkę. Nic to - damy radę.

Najważniejsze, że trzecią rocznicę naszego ślubu spędzimy razem. Mąż zamówił w tej intencji mszę w kościele. Powspominamy sobie, może obejrzymy po raz kolejny zdjęcia oraz DVD. Czas płynie tak szybko, że aż trudno uwierzyć.