Kilka dni temu pisałam, że - w związku z poważnym zleceniem - szef mojego Męża wstrzymał wszystkim podwładnym urlopy aż do czasu zakończenia pracy. Czasem tak bywa. Ludzie rozumieją. W końcu za nadgodziny dostaną dodatkowe pieniądze, które każdemu się przecież przydadzą. Nieważne, że stawka jest niższa niż za normalną godzinę w dzień powszedni. Nieważne, że w firmie codziennie ktoś musi być. Nieważne, że czerwona kartka w kalendarzu. Dla szefa wszystko.
Dzisiaj był dzień wypłaty. Nikt jej jednak nie otrzymał. Prezes bowiem już w sobotę wyjechał na urlop. Nikomu nic nie powiedział. W końcu sam jest dla siebie panem. O pozwolenie nikogo przecież prosić nie musi. Wróci dopiero za tydzień. Nieważne, że okłamał tych, którzy pytali go w piątek, czy będzie dziś w firmie. Nieważne, że pracownicy nie mają z czego zapłacić terminowych rachunków. Nieważne, że nie mają za co kupić jedzenia. Dla pracownika nic.
Wyzysk - tym terminem można chyba śmiało określić zachowanie takiego człowieka. Jeśli chcesz być szanowany, szanuj innych. Jeśli chcesz mieć dobrych podwładnych, sam bądź dobrym szefem. Jeśli każesz im przychodzić do pracy w dni wolne, doceń ich poświęcenie. Jeśli odmawiasz im prawa do urlopu, sam też zostań w firmie. Jeśli jest dzień wypłaty, daj im to, co się każdemu prawnie należy. Przykład idzie z góry. Wszyscy gracie do tej samej bramki. Nie zdziw się zatem, jeśli nagle twoi zawodnicy zaczną ci strzelać gole samobójcze.