Siedzę z laptopem na kolanach. Mąż obok czyta książkę. Patrzę na niego, bo lubię go obserwować jak tego nie widzi. W pewnym momencie gładzę go po policzku (on bardzo to lubi). Odrywa się od swojej lektury i mówi:
- Co kwiatuszek? Czułości potrzebujesz?
- Nie, jedzenia.
No co? Głodna byłam. Prawdę powiedziałam.
Mąż rozmawiał na Skype ze swoim angielskim przyjacielem. Co jakiś czas brakowało mu jakiegoś słowa, więc prosił mnie o pomoc. Wieczorem leżymy już w łóżku. Dyrektor Wykonawczy pyta:
- Jak jest okno?
- Window.
- Jak jest otwarte?
Zwykle zostawiamy na uchylne, ale wczoraj miało padać.