Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 13 maja 2012

412. Na przystanku


Siedzieliśmy sobie wczoraj na przystanku, czekając na autobus. Wybraliśmy się do supermarketu rano, jak jeszcze było gorąco. W ciągu zaledwie godziny pogoda zmieniła się diametralnie. Z zazdrością patrzyliśmy na ludzi w polarach, czy kurtkach. My - jak te dwie sieroty ubrani byliśmy w T-shirty.

Dwie siatki wypełnione zakupami stały obok mnie na ławce. Koło nich siedziała jedna starsza pani, obok mnie trzy inne - w zbliżonym wieku. Mąż stał naprzeciwko i osłaniał mnie od wiatru, ogrzewając moje dłonie. Wszystkie cztery kobiety patrzyły na nas jakbyśmy się urwali z choinki - one zakutane, a my jak w upalny dzień.

Jedna z kobiet zagadała o nasze siatki. Mamy takie fajne, płócienne w biedronki, reklamujące całkiem inny światowy supermarket, przywiezione jeszcze z Anglii. Czasem zdarza się, że ludzie pytają nas gdzie można takie kupić. Tamta pani nawet zaczęła brać je do ręki, żeby sprawdzić jakie mają uchwyty. Przypadły jej chyba do gustu.

Druga kobieta, siedząca po mojej prawej stronie, zagadywała dwie kolejne sąsiadki. Potem wstając z ławki, złapała Męża za udo, a później za ramię i poszła sobie. Trzeba było widzieć minę Dyrektora Wykonawczego i słyszeć jego słowa skierowane do mnie: "żona, obca kobieta mnie podrywa"...