Fajnie jeśli bliscy mi ludzie widzą we mnie zmiany na lepsze. Wczoraj Sąsiadka powiedziała, że jestem pogodniejsza, radośniejsza i spokojniejsza. I że moja otwartość i szczerość są niezwykłe, bo pozwalam innym czytać w sobie jak w książce i dzielę się tym wszystkim, co przeżyłam i czego doświadczyłam. Przyznam, że byłam zaskoczona, bo dla mnie to normalny stan rzeczy.
Nieszczęsny dziurawy szaliczek zostanie uratowany. Mama Sąsiadki, którą miałam przyjemność kiedyś poznać i rozmawiać z nią, ma maszynę i odetnie ten uszkodzony kawałek, a resztę podszyje. Wartości materialnej nie przedstawiał on praktycznie żadnej, ale lubię go, więc ucieszyłam się jak dziecko z dobrej wiadomości.
Dzisiaj zaskoczyliśmy z Mężem naszą Sąsiadkę, bo zadzwoniliśmy do jej drzwi w drodze ze sklepu do domu. Otworzyła je zaspana, a ja wyciągnęłam w jej stronę rękę z bukietem konwalii, które dla niej kupiliśmy. Uśmiech na jej twarzy był bezcenny. Niespodzianka się udała. A nam dzień osłodziła Młodsza Sąsiadeczka swoim kochanym: "dzień dobry ciociu, dzień dobry wujku".
Mój spokój, radość i pogoda ducha emanują ze mnie wszędzie. Strasznie lubię zagadywać ludzi - szczególnie panie w sklepach. Czasem czuję jakbym miała wmontowany miernik nastrojów i przez skórę wychwytywała czego komu potrzeba w danej chwili. Niejednokrotnie bowiem wystarczy pożyczyć drugiemu człowiekowi miłego dnia i od razu on sam też się rozpogadza tak od środka.