Mąż się zbuntował i powiedział, że czwarty dzień z rzędu truskawek na obiad jeść nie będzie, więc z naleśników albo makaronu ze śmietaną nici... Zjedliśmy zatem po dwa jajka na twardo, kabanosy i rzodkiewkę. Byle nie na ciepło było.
Matka, widząc moją zbolałą minę, weszła ze mną w prawie potajemny układ ugotowania ryżu jaśminowego z truskawkami i śmietaną, więc jest szansa na to, co lubię. Niedługo, bo Mąż już pojechał do pracy.
Nie wiem jak u Was, ale o deszczu mogę sobie pomarzyć. Powietrze stoi, zero wiatru, słońce praży, czyli upał w pełni. Ile jeszcze potrwa? Tego nie wie nikt. Dziś jest za to najdłuższy dzień roku.