Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 22 czerwca 2012

482. Panikara


Jestem odważna z daleka. Zgodziłam się kilkanaście dni temu na uczestnictwo w spływie kajakowym. To już jutro, a im bliżej do całej wyprawy, tym więcej minusów wyszukuję. Zaczęło się od pogody.

Dzisiaj nareszcie się odrobinę ochłodziło i słońce zaszło za chmury. Pojawił się także lekki wiaterek. Na dworze jest delikatnie chłodno. Wygląda jakby zbierało się na deszczyk. Rano swoimi wątpliwościami zaczęłam obarczać Męża.
- A co będzie jak jutro zacznie padać? - spytałam w nadziei, że usłyszę: "wtedy nie pojedziemy", ale gdzie tam.

Moja nieżyjąca już babcia miała takie stare powiedzenie: "uwziął się jak Żyd na taniec". Zupełnie jak Dyrektor Wykonawczy. Tak się nastawił na ten spływ, że nie wiem co by się musiało stać, żeby z niego zrezygnował. W końcu on jest ryba, więc wodę kocha. W przeciwieństwie do mnie - naturalnym środowiskiem kozy jest ziemia, której i ja się trzymam.

Czego się jednak nie robi dla Męża? W naszej podróży poślubnej pokonałam swój lęk wysokości i weszłam do balonu widokowego w Krakowie, ale chyba już nigdy więcej nie zdecydowałabym się na ten desperacki krok. Widoki były fantastyczne, ale strach też. Zjechałam również pod ziemię do kopalni w Wieliczce - w imię miłości. O stateczku pływającym po Wiśle już nie wspomnę, bo to pikuś był przy pozostałych dwóch miejscach.

Jutro czeka mnie chyba największy jak do tej pory hardcore - czyli kajak. Wody boję się panicznie od małego dziecka. Wyobrażam sobie wszystkie możliwe scenariusze - że się wywrócimy i wpadnę do rzeki, a nie umiem pływać i się utopię; że utonie mój aparat fotograficzny i nasze dokumenty; że narobię Mężowi wstydu swoim zachowaniem jak zacznę panikować i krzyczeć ze strachu. I tak dalej...