Kto nie mieszka w blokowisku, ten ma sen błogi i niezmącony wszelkimi hałasami dobiegającymi zza okna. No bo jak tu spać spokojnie rano kiedy zawsze ktoś przeprowadza jakiś remont, więc w ruch idzie kucie tynków, wybijanie ścian, czy wiercenie otworów. Panowie koszą trawę, a robią przy tym tyle rejwachu, że aż głowa puchnie. Kierowcy lansują się w swoich samochodach, więc zapamiętale używają klaksonów, żeby popędzić swoje drugie połówki, które są jeszcze w domu.
Fauna jest nie lepsza. Gołębie siadają na parapecie i gruchają do siebie w najlepsze, nie bacząc na to, że jest piąta rano. Osy, muchy i inne fruwające paskudztwa bez zaproszenia wlatują do mieszkania i bzyczą, oznajmiając usiłującym spać, lokatorom. Psy szczekają jak oszalałe - zaczyna jeden, a potem, jak domino, kolejne i tak do ostatniego stworzenia.
Nie lubię lata - nie tylko z wyżej wymienionych powodów, ale za całokształt działalności twórczej tej konkretnej pory roku.