Niedawno musiałam przymknąć okno. Było mi chłodno, uwierzycie? Po tylu dniach męczących upałów jest fantastycznie - kropi deszczyk, a słońce chowa się za chmurami. Z czegoś tak oczywistego, ale na tamten moment nierealnego, mogę wreszcie czerpać przyjemność. Jest mi zimno i cieszę się z takiego stanu. Mogę oddychać bez problemu, a ubranie nie lepi się już do ciała.
Zrobiłam sobie dziś drugą oszukaną kawę mrożoną. Przed południem wypiłam tę, którą przygotował Mąż. Ta sama kawa, cukier, mleko, woda, shaker i szklanka, a smak zupełnie inny. Tak mam, ale od zawsze nawet zwykła herbata zrobiona przez kogoś, smakuje mi o wiele lepiej. Małe rzeczy, a tak ważne. Niezwykle łatwo jest obłaskawić mnie jedzeniem i piciem. Najzwyklejszym i najprostszym.